Wisior nosi nazwę słoneczny, bo kaboszon jest żółty;-)) swoim zwyczajem zrobiłam go na różne kolory po obu stronach, żeby się nie znudził....ale gapa nie uwieczniłam drugiej strony...
Zachęcam do własnych prób obszywania kaboszonów, gdy się zrozumie sposób, to żaden rozmiar nie będzie straszny!
A potem wena mnie nie opuszczała przez kilka dni... więc słonecznych wisiorków powstało więcej i więcej...
Kilka zdjęć na dekolcie...
Kilka zdjęć pozowanych;-))
Podziwiam, są piękne trejtka.
OdpowiedzUsuńKasiu, niech wena nie opuszcza Ciebie , tworzysz piękne wisiory :)
OdpowiedzUsuńWidać, że miałaś wenę :) Tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! Nie przepadam za wisorkami, ale taki bym założyła :D
OdpowiedzUsuńwww.ach00.blogspot.com
ten ostatni wisior - cudny jak słonecznik :)
OdpowiedzUsuń