W ramach prezentów świątecznych zrobiłam sobie większe zapasy koralików i skusiłam się na FireLine.
Zapewne ja ostatnia wśród polskich rękodzielniczek odkryłam tą nić, ale co tam, ważne że odkryłam ;-)
Na pierwszy ogień poszło obszycie rivoli przy użyciu fireline.... no i to była katastrofa... Używając takiej samej ilości koralików i ich rozmiarów oraz nici monofilowej wszystko ładnie się układa, a przy fireline za nic nie chciało się ładnie ułożyć. Nić przypomina nić dentystyczną, ale jest bardzo mocna i jak na "amerykański wynalazek" wprost stworzony do plecenia koralików, ale doceniłam ją dopiero przy szyciu bransoletki. Tak, na szczęście, postanowiłam dać FireLine drugą szansę;-)
Szyje się cudownie, lekko i przyjemnie, a koraliki w peyocie same trafiają na swoje miejsce i tak idealnie pasują, że aż się chce śpiewać;-) Nawet mój pierwszy cenzor, czyli mąż, również zauważył znaczną różnicę uszytej bransoletki;-) Oczywiście;-)
Wniosek z tego taki, ze do płaskich bransoletek od dziś używam tylko FireLine;-)
(p.s to moje spostrzeżenia a nie sponsorowana reklama)
P.s Dodam jeszcze że taka bransoletka to było ok 4 m nitki, ok 4-5 h pracy , no i materiały...
Rzeczywiście, wygląda idealnie, koraliki pięknie się układają, tak równiutko, aż przyjemnie się na nie patrzy:)
OdpowiedzUsuńbransoletka bardzo fajna:) Ja narazie w końcu kupiłam nici one-G ale jeszcze nie miałam okazji wypróbować, jednak przy moich mizernych umiejętnościach koralikowych muszę mieć większą motywację, zeby coś udziubdziać, chociaż cały czas podglądam te prace, bo mi sie bardzo podobają:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Cudowna.Czy mogę Panią prosić o instruktaż jak robi się takie rzeczy.Od kilku miesięcy jestem całkowicie uzależniona od koralików.Na stare lata nauczyłam się robić sznury koralikowe.Chciałabym się nauczyć również ściegiem peyote.Czy mogę prosić na adres e:crystel46@gmail.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Prześliczna praca Kasiu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania O.