Tak wiem, bransoletki mogą się znudzić, choć nie rozumiem zupełnie dlaczego, hihihii
Ale żeby Was zaskoczyć zabrałam się za pierścionek. Prawdę mówiąc ćwiczyłam trójkąt w technice peyote, ale zapomniałam o dwóch koralikach na jednym boku, a to pociągnęło za sobą konsekwencje czyli mój trójkąt nie jest równoramienny. Zorientowałam się za późno by pruć, więc taki został, wykończyłam trójkącik w pierścionek i od trzech dni się z nim nie rozstaję! Jest tak wygodny, że wcale nie czuję że go mam na palcu, ale ilekroć na niego spojrzę oko moje się uśmiecha:)
Wykorzystałam toho round 08 w kolorach metallic iris brown (metaliczne brązowe) oraz silver lined milky Lt Jonquil (ecri)
Moja córcia, młodsza, popatrzyła i rzecze: "wiesz... jest taki samochód... ale nie pamiętam nazwy"
Starsza za to skomentowała: "no prawie pacyfka Ci wyszła"
Mąż profilaktycznie nic nie mówi.
No więc nie zastanawiałam się długo i ochrzciłam pierścionek - Mercedes
Pierścionek jest obłędny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Twój komplement sprawił mi sporo radości, dziękuję
Usuń