Posłuchałam Was, moje czytelniczki, no i rozpoczęłam urlopowanie od porządków w koralikach... zajęło mi to małe 9 godzin z przerwami na jedzenie, kawę i deser. Wyjęłam wszystko co mam na stół w salonie i powoli wszystko oglądałam, poprułam te rzeczy, które od roku się nie znalazły nabywcy i tak zleciało.To była niedziela, deszczowa bo jednak trudno o pogodzie w tym roku nie rozmawiać...
W poniedziałek tez ciekawie na dworze nie było, więc wyszukałam wśród swoich skarbów agat brazylijski, zakupiony w marcu na Wystawie minerałów odbywającej się w PKiN, szczerze polecam te wystawy, są cykliczne.
Zachęcona, że umiem opleść rivoli, rzuciłam się na głęboką wodę, czyli oplecenie agatu, wybrałam ten najbardziej obły, choć nierówne krawędzie dały się w kość. Zajęło mi to bagatela, siedem godzin, ale przyznaję się bez bicia robiłam przerwy na jedzenie;-)
Zdjęcia nie są doskonałe, postaram się to jeszcze wkleić kilka w najbliższym czasie...
Patrząc na ten wisior jestem naprawdę z siebie dumna:)
Prześliczny:) Jestem ciekawa czy się nie wypadnie ten agacik. Jest podklejony?
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Nie jest podklejony, obustronnie można go podziwiać, trzyma go tylko ta obręcz z koralików, sprawdzałam, nie wypadnie.
UsuńJest przepiękny!!
OdpowiedzUsuńdziekuję:)
UsuńIdealne wykonanie! Kocham agaty, szczególnie w plastrach...
OdpowiedzUsuń