Ale potem przychodzi otrzeźwienie... "masz tego tyle... wykorzystaj to, co masz!"
Dla spokoju mojego ducha rozsądku postanowiłam zrobić kilka peyotowych bransoletek... by potem z czystym sumieniem poddać się kupowaniu.... "no bo przecież nie mam już z czego pleść...." - rozumiecie?! trzeba na siebie znaleźć sposób!
Zdjęcia niestety nie oddają blasku toho...
Wykorzystałam: toho round 8o silver lined milky Lt Topaz (mleczno żółte), Silver-Lined Milky Aqua (mleczno błękitne) oraz silver lined frosted Teal (ciemny morski)
Bransoletka jest cudna i w pięknych kolorach. Twoje rozterki rozumiem aż za dobrze:) ale doszłam do wniosku, że wolę koralikowy zakupoholizm od obżerania się, hihi jedno i drugie daje szczęście, ale to pierwsze mniej mi w boczki idzie:)
OdpowiedzUsuńHejka:
OdpowiedzUsuńBransoletka jest przepiekna-slicznie wygladaja te skosy,w tak delikatnych kolorach.Tez uwielbiam wszelkie koralikowe zakupy w moich ulubionych sklepikach
Pozdrawiam tym razem z Danii-Skagen-sama polnoc DK:-)
-Halinka-
Bardzo mi się podoba, ma takie przyjemne kolory:)
OdpowiedzUsuńpiekna, te kolory cudowne
OdpowiedzUsuńŚliczna ;]
OdpowiedzUsuń