Na jednym blogu, u Seal-Art, miałam okazję skomentować trochę post wzburzonej rękodzielniczki. Wyszła z tego na tyle fajna dyskusja, że postanowiłam ją odrobinę zredagować i opublikować u siebie (oczywiście za zgodą autorki bloga).
Może poznam jeszcze inne spojrzenia i perspektywy koleżanek? Może coś fajnego się w komentarzach nam urodzi?
Dlatego serdecznie zapraszam do komentowania i dyskutowania;-)
Jeśli mam być szczera, tamten post pozostawił we mnie dość niemiłe uczucie. Dlaczego? Bo nie można nikogo oceniać przez pryzmat tego, jaką biżuterię nosi, a już na pewno nie powinno się mieć do niego o to pretensji - a takie wrażenie odebrałam po przeczytaniu tylko części tamtego postu. Ja sama oprócz swojej biżuterii też noszę srebro dostępne w salonach i lubię swoje "tandetne" celebrytki - bo one również pozwalają mi wyrazić siebie. Poza tym, nie ma się co oszukiwać, owszem, rękodzieło ma się coraz lepiej i coraz bardziej jest doceniane, ale co spotyka przeciętna kobieta w salonie biżuteryjnym? Serynie produkowane srebro i biżuterię ręcznie robioną na masową skalę tylko i wyłącznie dla zysków, a nie z pasji. I to właśnie widzi przeciętna kobieta z pierwszym lepszym salonie z biżu, kto się zna i wie gdzie szukać siądzie przed komputerem i poszpera, ale większość nie ma albo na to czasu, albo po prostu nie wie jak taką biżuterię wyszukać, lub w końcu nie przywiązuje do swojej biżuterii tak dużego znaczenia, żeby poświęcać więcej czasu na jej poszukiwanie, niż odwiedziny w salonie raz na jakiś czas. Ok, targi są fajnym miejscem gdzie można klientkom tą swoją robioną ręcznie biżuterię pokazać, ale tu jest też kwestia tego jaką specyfikę mają targi i kto na nie przychodzi. Kiedy ja wybrałam się na pierwsze targi minerałów, jechałam tam jako klientka i nie nastawiałam się na kupowanie biżuterii - w gruncie rzeczy nie wiedziałam nawet, że jakakolwiek tam będzie... Kto wie czego szuka, na pewno będzie wiedział, że takie miejsce daje okazję do kupienia niepowtarzalnej, ręcznie robionej biżuterii, ale większość wejdzie tylko z ciekawości, żeby pooglądać, kupić kamyczek, dwa. Pretensje do kogokolwiek są więc w takiej sytuacji całkowicie nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńA już tak całkiem na marginesie jeden z moich ulubionych naszyjników kupiłam za grosze, na stoisku z "sztampowymi" naszyjnikami z marmurku stylizowanego na wszystkie kamienie świata, wybrałam jeden z dużej liczby innych,kolorowych i prawie że identycznych - bo ten jeden był "mój" - kolorowy i żywy, całkowicie w moim stylu. Nosząc go nie czuję, że obwieszam się tandetą, ale że noszę coś, co współgra z tym co mi "w duszy gra".
Cieszę się, że wzięłaś udział w dyskusji. Dla mnie liczy się każda wypowiedź i każdej perspektywy jestem ciekawa. Dziękuję Natalio, że wyraziłaś swój punkt widzenia.
UsuńA we mnie post i komentarze SealArt wzbudziły wręcz lekką niechęć do niej, ponieważ z jej wypowiedzi wychodzi roszczeniowość i niechęć do innych, którzy nie kupują jej dzieł (lub innych "artystów"). A ci, którzy zaopatrują się w biżuterię u jubilera lub gdziekolwiek indziej, to totalne bezguścia i osoby pozbawione całkowicie smaku. A stare przysłowie mówi, że nie to jest ładne, co jest ładne, ale to co się komu podoba. Poza tym, jak ona ma zamiar zmusić ludzi do kupowania jej biżuterii, jeśli nikomu się ona nie spodoba? Albo jest za droga? Bierze w ogóle pod uwagę, że nie wszystkim może przypaść do gustu jej twórczość? Że tylko niektórzy docenią ten typ biżuterii? A co jeśli kobieta nosząc daną biżuterię wie, że jest to tandeta, ale ją lubi? Albo jest prezentem od kogoś ważnego i chce ją nosić mimo wszystko? Ma z tego powodu strzelić sobie w łeb? Niech "artyści" wezmą trochę na wstrzymanie i pozwolą innym na noszenie czegokolwiek. Więcej tolerancji i dystansu do siebie, a nie wymagań w stosunku do klienta. To klient rządzi i kupuje, i twórca biżuterii nic na to nie poradzi.
OdpowiedzUsuńTrochę się wywnętrzyłam ;)
Pozdrawiam ciepło :)
Dziękuję Aniu że wzięłaś udział w dyskusji, miałam okazję posłuchać zdania innych osób;-)
UsuńDrogie Panie, cieszę się że nasza dyskusja z Katinką, oraz mój post wzbudzają u Was aż takie emocje:) Zawsze bowiem lepiej wzbudzać emocje - choćby negatywne, niż pozostawać w cieniu.
OdpowiedzUsuńWidzę że mocno mnie znielubiłyście;) To dość interesujące - zwłaszcza wasza opinia o moim niezwykłym zadufaniu w sobie jako "artystki".
Gdybyście czytały ze zrozumieniem doszłybyście do wręcz przeciwnych wniosków.
To co mnie jednak zaskoczyło najbardziej to fakt, że z rozpędu i własnej nieprzymuszonej woli, tak mocno identyfikujecie się z tymi, których oceniam jako pozbawionych gustu...hm..
Jak słusznie stwierdzacie nie to ładne, co ładne, ale to co się komu podoba. To fakt bezsprzeczny.
W moim poście jednak, starałam się zwrócić uwagę na coś zupełnie innego.
Jeśli kiedyś spróbujecie wyżyć ze swojej pasji, zaczniecie opłacać podatki, odliczać koszty, VAT, płacić ciężkie pieniądze za stoiska na targach i całą resztę, zrozumiecie wściekłość i rozżalenie prawdziwych twórców.
Jeżeli np. "dziergacie" do szuflady, macie prawo nie mieć o tym pojęcia. Tym bardziej jeżeli jesteście "tylko" klientkami.
Co do mojej roszczeniowości Pani Anno - nad wyborami klientów mogę jedynie ubolewać, a roszczeniowa jestem wobec organizatorów tego typu imprez, którzy zarabiają na nas - wystawcach, nie zapewniając nam w zamian nic. Dopuszczają na swoje renomowane Targi wszystkich 'producentów' jak leci, zaniżając tym samym jej poziom, bądź zupełnie zmieniając charakter imprezy. Co za tym idzie, przyciągają na nią zupełnie inna grupę docelową klientów niż ta, której byśmy oczekiwali.
Dla Pani informacji - moja biżuteria wręcz zachwyca:) odpowiednią grupę odbiorców oczywiście. Co do cen zaś - proszę w wolnej chwili poprzeglądać zagraniczne portale. Przekona się Pani, że ja swoje często mocno zaniżam;) Tego typu biżuteria w naszym kraju jest mocno niedoceniana - tu właśnie leży mój problem jako twórcy.
Ale tak jak nie przekonam Pani do zachwytu nad nią, tak mnie nikt nie przekona do tworzenia prostoty pod klienta.
Nikogo też nie zamierzam do niczego zmuszać - nie muszę.
Moich klientów uszczęśliwia noszenie moje biżuterii - tylko tacy mnie interesują.
Pozdrawiam Panie ciepło - "Artystka"
Katinka - serdeczne pozdrowienia:)
Jeśli uważa pani, że 90% społeczeństwa, to osoby bez gustu, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że zalicza pani i mnie do tego grona. A do tego, oprócz swojej biżuterii, którą tworzę, czy prezentów od innych blogowych koleżanek, noszę również tę od jubilera - to do jakiej grupy się zaliczam - według pani oczywiście?
UsuńI zdaję sobie doskonale sprawę z tego, ile kosztuje utrzymanie firmy w Polsce - dlatego jej nie prowadzę. Również dlatego, że nie jestem pewna, czy to co tworzę spodobałoby się na tyle innym, że chcieliby mi za to płacić. Ale jeśli się tworzy coś, a klient tego nie kupuje, to znaczy, że klient jest głupi i się nie zna? Czy każdy, kto ma firmę, ma od razu sukces? Czy może zmienia się profil i dostosowuje do klienta? No i właśnie dochodzimy do tego samego - czy wyżywamy się artystycznie i przymieramy głodem, czy może dostosowujemy się do klienta i żyjemy bogato, ale sfrustrowani brakiem gustu tegoż klienta.
Prawdę mówiąc nie mam na to recepty.
Pozdrawiam serdecznie :)